W weekend znów odezwał się Aso!
To największy czynny wulkan w Japonii i jeden z największych na świecie. Znajduje się w prefekturze Kumamoto na Kyushu. Wybuchł w sobotę, wcześnie rano, wyrzucając potężną chmurę popiołu w bezchmurne niebo. Od razu ogłoszono trzeci, najwyższy stopień alarmu, ostrzegając ludzi i zakazując zbliżać się do grzmiącego wulkanu. Nie wiemy, co Aso-san kombinuje ;))), ale coś się z pewnością zaczyna dziać, bo 1592-metrowy kolos obudził się już we wrześniu ubiegłego roku, po 19 latach spokojnego spania.
W Japonii są wciąż dziesiątki czynnych wulkanów. 27 września 2014 roku miała miejsce najgroźniejsza erupcja od niemal 90 lat, kiedy wulkan Ontake, w prefekturze Nagano, ocknął się niespodziewanie do życia. Szacuje się, że zginęły wtedy, w wyniku wybuchów i wstrząsów, 63 osóby. Szczyt był pełen turystów, którzy przybyli podziwiać spektakularne kolory rozpoczynającej się właśnie jesieni.
Aso (阿蘇山), nawet kiedy drzemał, codziennie dawał o sobie znać wypuszczając co kilka godzin pióropusz dymu. Nadatake to właśnie słynny dymiący krater, jeden z pięciu kraterów wulkanu, najbardziej niesforny i widowiskowy.
Na wulkan można się dostać… autobusem! Droga jest bardzo malownicza. Kto spodziewa się tu martwych i bezludnych marsjańskich krajobrazów będzie zaskoczony. Jak okiem sięgnąć rozciąga się rozległa trawiasta równina. Wszystko tonie w soczystej zieleni. Przystanek na płaskowyżu to mała przerwa w wyprawie. Można rozprostować nogi i odetchnąć. Tamtejsze Volcano Muzeum Aso nie kusi wcale, przecież każdy chce jak najszybciej dotrzeć do krateru i zobaczyć wszystko na własne oczy. Chyba, że niespodziewanie, droga wyżej jest zamknięta, wtedy na ogromnych ekranach w muzeum można na żywo zobaczyć, dzięki kamerom, co się dzieje na górze.
Wiodąca na szczyt kolejka linowa jest jedyną na świecie zainstalowaną na czynnym wulkanie! Przy wejściu do niej jest tyle obostrzeń dotyczących zdrowia i życia oraz ostrzeżeń, jak fatalnie gazy i pyły wulkaniczne działają na płuca i serce, że przez moment zastanawiam się, czy ktoś w ogóle jest w stanie przeżyć spotkanie z Aso. Postanawiam jednak podjąć próbę i zakochuję się od pierwszego wejrzenia.
Najpierw absolutnie kosmiczny krajobraz. Czerwono-brązowa jałowa pustynia. Martwa natura powyginanych, powypalanych, wyciśniętych skał. I oto on. Zalotne turkusowe oko.
Zbliżam się do krateru jak zaczarowana. Dymiące wewnątrz jeziorko jest po prostu magiczne, a woda oszałamiająco szmaragdowa, jak ocean przy tropikalnych wyspach. Aso jest uwodzicielski, ale zdradliwy, woda jest bardzo kwaśna i ma 70 stopni Celsjusza! I do tego nieznośny świdrujący zapach siarki!
Na górze urzekła mnie jeszcze mała świątynka Nakadake Temple. Prosta, górska, odarta z wszelkiej kokieterii. Osmagana wiatrem, deszczem i wulkanicznym popiołem. Przypomina bezpretensjonalne himalajskie świątynie, gdzie człowiek jest już tak blisko nieba, że może sobie pozwolić na prawdziwą szczerość.
Zdjęcia pochodzą z wiosennej wyprawy w 2012 roku, kiedy Aso jeszcze smacznie spał.
Do Nakadake Crater można dotrzeć ze stacji JR Aso w godzinę z groszami. Autobus kursuje co około 1-2 godziny. Przed wyprawą warto sprawdzić, co dzieje się z wulkanem. W okresach wzmożonej aktywności trasa jest zamknięta. Sama możliwość dotarcia pod krater nie jest gwarancją bezpieczeństwa. Kiedy syreny ostrzegają, że wulkan ma złe zamiary, należy pobiec do schronu, nałożyć kask i przeczekać bombardowanie pyłem z małymi kamyczkami. Nie jest to przyjemne doświadczenie, ale przy wejściu do kolejki ostrzegali przecież ;)))
One thought on “Aso San”
Really trtwosurthy blog. Please keep updating with great posts like this one. I have booked marked your site and am about to email it to a few friends of mine that I know would enjoy reading..