KansaiŚwiątynieW Drodze

Nachi Taisha. Na szlaku pielgrzymów Kumano Kodo

O Kumano Kodo marzyłam od dawna. Legendarny szlak pielgrzymów rozpalał moją wyobraźnię. Domyślałam się, że musi być otoczony wyjątkową aurą, co oczywiście okazało się prawdą. Dotyk magii wyczujesz tu w starych drzewach, kamiennych stopniach, pod postacią malowniczej mgły i uporczywego deszczu. Stare budynki Nachi, strzeliste bramy, utrudzone kroki wędrowców, wszędobylskie krople, nieustająca mżawka. Spędziłam jeden dzień na szlaku i była to niezapomniana wędrówka.

 

Kumano Kodō (熊 野 古道) to stare pielgrzymkowe drogi w południowym regionie Kansai. Używane od ponad 1000 lat, mają ogromną wartość nie tylko duchową, ale i tradycyjną, zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Zostały wytyczone do przemieszczania się między świętymi obszarami na półwyspie Kii. Łączą obszar Kumano z Kyoto, Koyasan (siedziba buddyzmu Shingon), Yoshino i Omine (ośrodki kultu górskiego) oraz Ise, najważniejsze sanktuarium w Japonii. Długość Kumano Kodō wynosi 307,6 km, a drogi przebiegają przez trzy prefektury: Wakayama, Nara i Mie. Postanowiłam odwiedzić jedną z trzech głównych świątyń szlaku, Nachi Taisha, usytuowaną przy przepięknym wodospadzie. Czekała mnie wspinaczka po legendarnych kamiennych schodach, spacer w deszczu i bajeczne widoki.

Droga Daimon-zaka prowadzi w górę, przez mroczny las, od samego dna doliny, wprost do bram Nachi Taisha.  Dwa przepiękne 800-letnie drzewa cedrowe, zwane Meoto ( żona i mąż) malowniczo otwierają szlak, ale póżniej to już żmudna wędrówka po mokrych 267 kamiennych stopniach. Mam do wyboru, albo w wyolbrzymionym przez siebie cierpieniu, w strugach deszczu, z zaciśniętymi zębami, mozolnie wspinać się do góry, albo, jak to czynią prawdziwi pielgrzmi, dedykować swój trud w jakiejś intencji. Drugie rozwiązanie wydaje się bardziej sensowne. Przymykam oczy, mamroczę swoją górską modlitwę i ciut bardziej raźnym krokiem ruszam samotnie ku bramom.

 

  

  

 

 

Kiedy wyłaniam się z lasu, witają mnie zamglone piękne stalowe góry i drewniane zabudowania pielgrzymów. Przydrożne sklepiki są w większości pozamykane. Ale nie wszystkie. Z jednego dochodzi zapach drewna i cichy chrobot. To królestwo pana Tanaki. Sklepik i warsztat. Gospodarz zapamiętale skrobie kawałek drewna. Całe pomieszczenie szczelnie wypełnione jest różnymi leśnymi stworami. Królują jednak sowy. To jest dom sów! – wykrzykuję. Tak, tak – cmoka z zadowoleniem pan Tanaka – sowy są najlepsze. Też lubię sowy. To bardzo popularne amulety. Sowa to po japońsku fukurou (梟) a słowo fuku (福 ) oznacza szczęście, dobry fart. Chcąc niechcąc sama musiałam przyznać, że ta gra słów może być niezbitym dowodem na to, że sowa przynosi szczęście. Poza tym ptaszysko wydaje odgłos fu-fu. Wiem, moglibyśmy polemizować, co do odgłosu, ale jesteśmy w Japonii i tu i teraz wszystko trzyma się kupy. Sprawa jest oczywista. Sowa jest mega szczęśliwa. Natychmiast muszę ją kupić. Wybieram małą drewnianą figurkę z kolekcji pana Tanaki, wkładam ją do kieszeni i biegnę dalej. Ciągle w górę. Tam, gdzie w oddali, w deszczu, majaczy już pomarańczowa Nachi Taisha.

 

 

Kumano Nachi Taisha (熊 野 那 智 大 社)  jest częścią dużego kompleksu religijnego, doskonałego przykładu połączenia wpływów buddyjskich i shintoistycznych. Cześć świątyń shinto powstała przed wprowadzeniem buddyzmu w rejon Kumano, w połowie VI wieku. Kiedy wreszcie tu przybył, szybko zapuścił korzenie i, zamiast konkurować z miejscową religią, rozpoczął długi proces harmonijnego mieszania i wtapiania się. Ten silny związek dokładnie tu widać.  Słynna shintoistyczna Nachi Taisha sąsiaduje z  buddyjską świątynią Seigantoji. Co ciekawe, przez większość ich historii budynki działały jako jedna instytucja religijna. Do dziś królują razem na wysokości. Gdyby nie deszcz, pewnie spędziłabym pod ich skrzydłami cały dzień. Największą ulewę przeczekałam w przesiąkniętej kadzidłami Seigantoji, a potem ruszyłam w stronę legendarnego wodospadu. Najpiękniej wygląda z góry, kiedy rysuje sie na tle skalnego zbocza, tuż za majestatyczną pagodą.

 

 

 

  

 

133 metrowy wodospad Nachi to najwyższy wodospad w Japonii. Od zawsze było to miejsce kultu religijnego, Nachi-no-Otaki  był czczony sam w sobie. Dopiero dużo później pojawiła się przy nim mała kapliczka, która z kolei, w IV wieku, zostala przeniesiona wyżej i rozbudowana do dzisiejszej Nachi Taisha. Wodospad i rzekę otacza przepiękny szerokolistny zimozielony las pierwotny. Jest to tajemne naturalne sanktuarium, chronione od czasów starożytnych, ciągle  używane do ascetycznego treningu przez mnichów górskich.  Praktykują oni Shugendo, mieszaną religię obcych i rdzennych wierzeń. Nachi-no-Otaki jest przeboski. Nie mam żadnych wątpliwości , dlaczego ktoś tu wyczuł wyjątkową moc. Emanuje wszędzie. Idę na prosty drewniany  pomarańczowy taras nacieszyć się tym miejscem. Niby nic. Las, skała, wodospad. A jednak. Wszystko tu niemal pulsuje. Dla takich miejsc warto podróżować. Odszukuję w kieszeni sowę. Czuję, że już przyniosła mi szczęście.

  

  

  

 

 

2 thoughts on “Nachi Taisha. Na szlaku pielgrzymów Kumano Kodo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *