GóryonsenPod ziemiąTohoku

Jesienna wyprawa do Ginzan Onsen

Plan był taki. Jesienną porą, wśród mgieł i tańczących liści, znaleźć się koniecznie w regionie Tohoku i przedrzeć się potem do jakiegoś odległego bajecznego miejsca w górach. Wybór wydał się oczywisty. Ginzan Onsen!

Ginzan Onsen (銀山 温泉) to cudowne zaciszne miasteczko położone w górach prefektury Yamagata. Pierwotnie rozwinęło się wokół kopalni srebra, a gorące kąpiele koiły, zmęczone pracą, ciała górników. Ponad 20 000 ludzi wydobywało srebro w kopalniach Nobesawa. Dziś Ginzan zyskało sławę jako jedno z najpiękniejszych japońskich miejsc uzdrowiskowych. Wyprawa tam jest dość karkołomna,  ale to właśnie jeszcze bardziej zachęciło mnie do samotnej wycieczki. 

Do Ginzan Onsen kursują oryginalne, klimatyczne, fantastycznie odrestaurowane, autobusiki z lat 20-tych. Ale frajda! Najpierw, od przystanku,  przemaszerowałam raźnym krokiem  obok wzgórz i rdzawych drzew. Skręciłam w stronę gigantycznego ginko, gdzie nad nieujarzmionym brzegiem rzeki dojrzałam mały rodzinny cmentarzyk. Wszędzie porozrzucane były żółte wachlarzowe listki. Przysiadłam z boku i, jak zahipnotyzowana, wpatrywałam się w las. Rany! Nie mogę tu siedzieć cały dzień. Przecież nawet nie dotarłam do zabudowań! Zerwałam się na równe nogi. Aby do pierwszego mostu.

 

 

Na miejscu atmosfera nostalgicznej ery Taisho (1912-1926)  rozkwita w pełni. Ginzan powitało mnie całą swoją wspaniałością. Miasteczko ciągnie się po obu stronach wąskiej rzeki, przez którą co kilkadziesiąt metrów przerzucone są malownicze mostki. Centrum jest strefą zamkniętą dla samochodów, co pozwala spokojnie rozkoszować się urokiem tego miejsca. Każdy budynek to perła w koronie! Kunsztowna stolarka, biały tynk, geometryczne okna, strzeliste szczyty. Balkony, balustrady, ganki i daszki. Ozdoby przy wejściach, małe sklepiki, stare latarnie. A wszystko to w scenerii wielokolorowego lasu wspinającego się po wzgórzach. Ginzan stało się bezpośrednią inspiracją do „Spirited Away” Hayao Miyazakiego i kto wie, kogo jeszcze do czego natchnie!

 

  

 

 

 

Klimat miejsca zachęca do spacerów i odkrywania uroczych zakamarków, a amatorów gorących kąpieli, uprawiających onsen-kyo, czyli turystykę onsenową, do odwiedzenia miejscowych przybytków. Oficjalnie ogólnodostępne są dwie niedrogie łaźnie publiczne, ale w zasadzie każdy ryokan przyjmie odpłatnie amtorów kąpieli. Pięć spośród nich szczególnie zasługuje na uwagę:
1. NOTOYA
to jeden z najbardziej znanych ryokanów w Ginzan Onsen. Ta wspaniała budowla jest flagowym przykładem stylu Taisho-Roman, niebezpodstawnie hołubiona jako dobro narodowe. Chociaż budynek jest autentycznie stary, jest także dobrze utrzymany i wyposażony we wszystkie wspólczesne wygody.
notoyaryokan.com

  

2. KOZANKAKU
to  kolejny niesamowity ryokan, który powstał w czasach Taisho. Unikalny i staroświecki. Ze wspaniałymi kąpieliskami. Szczególnie uroczy zimą.
kozankaku.com

  

3. KURANOBA (clanuova)
to jego nowa, zupełnie współczesna część, o fajnej, bazpretensjonalnej architekturze, otwarta w styczniu 2017 roku.
kozankaku.com/auberge

  

4. FUJIYA
to mój zdecydowany faworyt. Stylowy, z minimalistycznym sznytem. Został przebudowany przez słynnego architekta Kumę Kengo. Ma oczywiście wielu przeciwników, którzy są oburzeni nowoczesną formą budynku w historycznym miasteczku, ale samy projekt bazuje na najgłębszej tradycji i typowych elementach: króluje tam surowe drewno i biały tynk.
fujiya-ginzan.com

 

5. GINZAN SO
położony jest nieco na uboczu, poza główną zabudową Ginzan, ma za to wspaniały widok na rzekę i otaczające lasy, ogromny otwarty onsen  i wanny na świeżym powietrzu.
ginzanso.jp

Po miasteczku można włóczyć się bez końca, ale, na szczęście, ciekawość zawiodła mnie nieco dalej, tam, gdzie czają się kolejne niespodzianki. Bajeczny, wystrojony w jesienne barwy, Shirogane Park, rozpościera się tuż za ostatnim czerwonym mostkiem. Kucnęłam nad rozlewiskiem i zamoczyłam dłonie w lodowatej wodzie. Spojrzałam na piękny dziki wodospad. Jeden potężny strumień śmiało strzelał ze wzgórza, a kilka innych bardziej leniwie sączyło się po skałach. I znowu zawiesiłam się na kilkanaście minut. Zwykłe piękno pachnącej przyrody po prostu usidla.

 

  

Uzbrojona w mapę postanowiłam jednak ruszyć wzgórzami na południe, aby odnaleźć słynne stare kopalnie srebra wykute w Srebrnej Górze. I tak zafundowałam sobie ponadgodzinną samotną górską wędrówkę. Okazało się, że większość przyjezdnych i kuracjuszy nie zapuszcza się poza rozlewisko, miałam więc całe lasy Shirogane tylko dla siebie. Jak mały odkrywca, przemierzałam bezludne ścieżki, ściskając w ręku drogocenną mapę. Jej schematyczność ciągle dawała się we znaki, raz po raz odbijałam w jakąś ledwie widoczną dróżkę, wspinałam się gdzieś w górę, dochodząc donikąd. W pewnym momencie, w którymś z rzędu „nigdzie”, napotkałam zmęczoną i skuloną dziewczynę. Zgubiła się szukając kopalń. Trudno było dyskutować o naszym położeniu i wyborze kolejnych ścieżek, ale kiedy pokazałam jej mapę, aż podskoczyła z radości i postanowiła przerysować ją długopisem na dłoń. Razem odszukałyśmy pierwsze wejście do kopalni. Potem każda z nas ruszyła w swoją stronę. Ot, chwilowa solidarność niezależnych obieży(mikro)światów.

 

 

 

 

 

 

  

 

 

One thought on “Jesienna wyprawa do Ginzan Onsen

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *