KyushiuZamki

Kumamoto. Rzecz o odbudowie

Na oglądanie całej prawdziwej wspaniałości zamku Kumamoto i tak było już za póżno. Tylko kilka budowli przetrwało stulecia w nienaruszonym stanie, od czasu budowy w XVII wieku, a trzęsienie ziemi z 2016 roku zniszczyło większość tego, co pozostało. Uznałam jednak, że jadę. 

   

Kumamoto (熊 本 城, Kumamotojō) byl jednym z trzech (obok Himeji i Matsumoto) najbardziej imponujących zamków w Japonii. Najsłynniejszym panem tej posiadłości był Kiyomasa Kato, któremu Toyotomi Hideyoshi oddał ją za zasługi na polach bitew. Kato uczciwie w swój prezent zainwestował. Za jego czasów zamek rozrósł się do imponujących rozmiarów. Czterdzieści dziewięć baszt, wysoki na ponad trzydzieści metrów donżon, o powierzchni prawie półtora kilometra kwadratowego! Niecałe 50 lat po zbudowaniu, zamek i okoliczne ziemie zostały odebrane klanowi Kato i przekazane klanowi Hosokawa, który rządził tym obszarem  przez następne dwa wieki. Czasy świetności  Kumamoto zakończył bunt w Satsumie. (największa i ostatnia rebelia samurajów przeciwko nowemu porządkowi na początku ery Meiji). 

   

Powierzchnia terenów zamkowych jest faktycznie imponująca. I to wszystko. Ducha żadnego z klanów już tu nie ma.  Są za to drogi, trawniki, klimat parku miejskiego i dźwigi. Rozumiem, że ranga zamku zobowiązuje do próby odtworzenia go. Czy warto jednak porywać się na coś za wszelką cenę, jeśli z góry wiadomo, że odbuduje się tylko niewielką część? Już dziś widać, że donżon ma betonową konstrukcję i będzie pokryty tylko z zewnątrz „kostiumem z epoki”.  A może się mylę, może będzie to architektoniczna perła nieudająca niczego tylko śmiało łącząca dawne i nowe czasy? Czysty mix szkła, technologii i starych wspomnień. Takie inteligentne puszczenie oka, nowoczesna interpretacja rekonstrukcji i odbudowy. Bez dosłowności, udawania i sztukowania. Nie sądzę… Przykłady z Okayamy i Osaki pokazują, że rekonstrukcja „po wierzchu” sprawdza się najlepiej. Ma dobrze wyglądać, kiedy rzuca się okiem. Wnętrze już nieistotne. Ech, znamienne dla naszych czasów!

   

Przechadzając się pośród zamkowych włości utwierdzam się w przekonaniu, że miałabym pomysł na to miejsce. Z pewnością nie naprawiałabym murów i baszt po ostatnim trzęsieniu. Ta dekadencja jest wspaniała, odzwierciedla i upływ czasu i moc żywiołu. Gdyby móc to po prostu zabezpieczyć, a całość uwspółcześnić. Nic takiego się jednak raczej nie stanie. Rozmawiam z jednym z kierownikiem robót, panem Kobayashi.  Trzęsienie ziemi z 2016 roku zrujnowało blisko 60 lat prac restauracyjnych – wzdycha – przed nami teraz kolejnych kilkadziesiąt. Będziemy po prostu próbowali znów odtwarzać. A roboty jest sporo. Dwie wieże (yagura)  zawaliły się doszczętnie. Podobnie kamienne ściany u podnóża zamku, a kilka słynnych ozdób spadło z dachu i roztrzaskało się.

   

   

   

Jedną z budowli, która przetrwała od początku wszelkie kataklizmy nawiedzające zamek, łącznie z ostatnim trzęsieniem ziemi, jest wieża Uto. Po „udanej” rekonstrukcji będzie nie do odróżnienia od pozostałych przebierańców. Jedynie wnikliwe oko dociekliwego zwiedzającego wyłapie spośród dziesiątków sztampowych tablic i opisów jedynego prawdziwego rezydenta zamku Kumamoto.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *