KansaiŚwiątynie

Ise. Niewidoczne dla oczu

 „Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.” – mówił nam Antoine’a de Saint-Exupéry w „Małym Księciu”. Czyżby był w Ise?  

Chram Ise Jingu (伊勢神宮) to najświętsza świątynia i skarb narodowy Japonii. To miejsce do którego raczej nigdy nie wejdziesz,  nie zobaczysz go na własne oczy. To miejsce legendarne i magiczne. Najbardziej tajemniczy kompleks świątynny Japonii poświęcony jest bogini słońca Amaterasu. Wszystkie, ze 125 budynków, są niedostępne dla zwiedzających. Zespół dzieli się na dwie części: Gekū 外宮, poświęcony bóstwu Toyouke-no-ōmikami (inaczej Toyouke Daijingū) to Chram Zewnętrzny. Naikū 内宮 (inaczej Kōtai Jingū)  to Chram Wewnętrzny, poświęcony bogini Amaterasu. Te dwa kompleksy są oddalone od siebie o około 6 km. Łączy je ścieżka pielgrzymów. Oficjalnie ich początki sięgają 4 wieku p.n.e., ale mówi się też o dacie wcześniejszej o dwa wieki. Świątynie są wzmiankowane w kronikach Kojiki i Nihon-shoki.  Samo miejsce ich budowy wybrała podobno osobiście Wielka Bogini podszeptując (ok. 2 tys lat temu) niebiańskiej córce cesarza, że właśnie tu pragnie pozostać wśród wiernych. Z Ise wiąże się też niesamowita tradycja. Świątynie są rozbierane i odbudowywane regularnie co dwadzieścia lat zgodnie z ideą narodzin i śmierci. Ostatnie odtworzenie chramów miało miejsce w 2013 roku, co było ich 62. przebudową. Kolejne planowane jest na rok 2033. Ceremonia ta nazywa się Shikinen Sengūsai.

 

Najpierw udałam się do Gekū, gdzie łatwo dotrzeć spacerem od stacji Iseshi. Kompleks położony jest w lesie, daje cudowny chłód i ukojenie w upalny dzień. Z bijącym sercem, niemal biegiem, ruszyłam w stronę głównej świątyni, bardzo ciekawa byłam „przenajświętszych świętości”. Ta dziecięca ciekawość, budowanie wcześniejszych wyobrażeń i oczekiwań sprawiły, że przeżyłam największe rozczarowanie w życiu. „Obiegłam” cały teren i stwierdziłam, że… nie ma tu nic. Zupełnie nic. Kilka drewnianych szop i coś za wielkim płotem. I jacyś ludzie pokornie i w spokoju przemieszczający się po lesie. Nie wiadomo po co. Tak to najpierw odebrałam. Zrobiłam jeszcze jedną rundkę. Może coś przeoczyłam…? Tak. Przeoczyłam wszystko. Bo magia jest niewidoczna dla oczu. Bo shinto to związek człowieka z przyrodą. To potężne niewidzialne siły. To zwykłe rzeczy, które nas otaczają. Przestaliśmy już zwracać na nie uwagę, pochłonięci miejską codziennością, pogonią za nie-wiadomo-czym. Oszołomieni wszystkim, co można obejrzeć i kupić.

 

 

 

  

 

 

 

Tu, w Gekū, stałam odarta ze wszystkich znanych mi bodźców, nic nie ściągało mojej uwagi, nie wabiło, nie kokietowało. Musiałam zobaczyć rzeczy takie, jakie są. Proste. Naturalne. Surowe. W ciszy. W zieleni. W pachnącym lesie. Wśród chroboczących pod stopami kamyków i pojedynczych promieni słońca. Zwykłe drewniane budyneczki, tak proste, że aż ściskające serce. Wielkie stare drzewa. Brunatny staw. Szare kamienie. Miękki mech. Nic więcej. Po prostu. A więc to tak. Stąd przyszliśmy. Siła, życie, spokój, ukojenie. Nigdy nie myślałam, że wzruszę się na widok małego lasu. A jednak!

Spod głównego wejścia do Gekū kursują autobusy do Naikū, większego ośrodka, poświęconego bogini Amaterasu. Po wizycie w Gekū byłam już z grubsza przygotowana na to, co spotkam na miejscu. Do Naiku wkracza się jednak  jak do twierdzy, jak do odmiennej krainy. Trzeba najpierw pokonać rzekę i wielki drewniany most Uji.  Podobnie jak budynek chramu, on również jest  rozbierany co 20 lat i stawiany na nowo.

 

Królestwo Naikū wita z rozmachem. Szerokie ścieżki. Malowniczy ogród. I skala. Wszystko jest tu zdecydowanie większe. Drzewa też! Po przejściu przez pierwszą i drugą torii, dotarłam do głównej świątyni, Kōtai-jingū.  Wdrapałam się kilka stopni po kamiennych schodach, ale to wszystko. Chram jest surowy, pierwotny, wręcz ascetycznie prosty, pozbawiony póżniejszych wpływów buddyjskich i chińskich w japońskiej architekturze. Świątynie otaczają wysokie płoty i mur, mogłam obejść je dookoła, ale i tak nie widziałam nic więcej poza dachami i  niesamowitymi, charakterystycznymi, skrajnymi belkami, które wyglądają z daleka jak rogi. Oto sekretna kryjówka Amaterasu!

 

 

 

Odwiedziny Ise rozgrzały moje serce. Poczułam teraz, że ten bezwzględny kraj wojowników, od zarania, i w głębi duszy,  jest jednak Domem Kobiet. W prostej lini bowiem, siła i władza Japonii pochodzi od przeboskiej Amaterasu.  Od końca VII w. aż po XIV w. rolę najwyższej kapłanki chramu Ise pełniły kobiety wywodzące się z japońskiej rodziny cesarskiej. Do dziś tę funkcję mogą sprawować tylko członkowie rodziny cesarskiej lub ich potomkowie. Obecnym najwyższym kapłanem  od 2011 r.) jest Michihisa Kitashirakawa, prawnuk Cesarza Meiji.  Tu właśnie dotykamy sedna, czyli boskości cesarza.

A było to tak. Bogini Amaterasu powierzyła rządy na ziemi swojemu wnukowi Ninigiemu, który świetnie wywiązał się ze swojego zadania i ewidentnie obdarował tym talentem swoje potomstwo. Prawnuk Ninigiego, Jimmu, podbił Archipelag Japoński i został w nagrodę pierwszym cesarzem Japonii. Drzewo genealogiczne cesarzy ciągnie się zatem od prastarych bogów wprost do Akihito, dzisiejszego władcy Japonii. Niezaprzeczalny (?!) dowód tej historii tkwi właśnie w Ise. Amaterasu dała swojemu wnukowi trzy skarby na rozpoczęcie jego panowania:  lustro (Yata-no-kagami), klejnoty (Yasakani magatama) oraz święty miecz (Kusanagi-no-tsurugi). Pierwszy z nich do dziś przechowywany jest w najświętszym chramie. Sacrum jest jednak dostępne jedynie dla kapłanów, kapłanek i cesarza. No cóż… musimy uwierzyć na słowo. To, co niedostępne dla oczu, najbardziej porusza wyobraźnię.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Tuż za kompleksem świątynnym rozciąga się urocza dzielnica – Oharai Machi. Ma piękną starą (oraz stylizowaną na starą) zabudowę, a w jej obrębie znajduje się urząd świątyni, muzeum, restauracje, sklepiki i różne tajemne przybytki. W jednym z nich doskonaliłam swoje umiejętności w sztuce Kassaji. Codziennie dojeżdżałam na zajęcia z centrum Iseshi i tak polubilam to miejsce, że nawet, przez moment, i za wszelką cenę, próbowalam tam zamieszkać. Dwie rzeczy stanęły mi na przeszkodzie, a w zasadzie ich brak: odpowiednie, czyli wystarczające środki i cesarskie pochodzenie. Sentyment do Ise pielęgnuję jednak z czułością, chociaż serce moje zostało nieco dalej. Region wokół  Ise to teren Parku Narodowego Ise-Shima czyli przepiękne nadmorskie tereny. Jest tam kapitalna miejscowość Futami, gdzie niegdyś zatrzymywali się pielgrzymi przybywający do chramów, w tym sam cesarz. Ale to już inna historia…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *