Ponad tysiąc kamiennych schodów prowadzi wzdłuż zbocza góry. Brakuje mi już tchu i rzucam tęskne spojrzenie w stronę kolejki linowej. Dziś nie działa. Pozostaje wspinać się dalej i pocieszać wspaniałymi widokami na zatokę Suruga i ocean. Wizyta u Shoguna Tokugawa musi wymagać poświęcenia.
U góry znajduje się napis „い ち い ち ご 苦 労 さ ん” (ichi ichi go kuro san), który jest grą słów: 1159 (tyle jest dokładnie stopni) to po japońsku „ichi ichi go ku”, a „ichi ichi go kurosan” oznacza „krok po kroku – dobra robota”. Tak, kiedy docieramy wreszcie do bram Kunozan Toshogu, wiem, że było warto. Nao dyskretnie sprawdza moją reakcję, ale ten barwny zespół świątynny po prostu nie może się nie podobać. Każdemu, kto był wcześniej w Nikko, skojarzenia i podobieństwa wydają się oczywiste, warto więc wiedzieć, że ta świątynia powstała wcześniej.
Hidekuni Ochiai, główny kapłan Kunozan Toshogu wyjaśnia, że oddaje ona cześć Tokugawie Ieyasu, który został po śmierci ubóstwiony i otrzymał boskie imię Tosho-okami, stąd nazwa Toshogu (-gu oznacza świątynię). W Japonii jest wiele świątyń Toshogu, w tym najbardziej znana, Nikko Toshogu. Kunozan Toshogu jest pierwszą z tych świątyń, ponieważ historia czczenia Tokugawy Ieyasu zaczęła się tutaj, gdzie dziś rozciąga się Shizuoka.
Ieyasu Tokugawa (1542-1616) był wielką historyczną postacią i najsłynniejszym szogunem w historii Japonii. Pierwszy stworzył zjednoczone państwo, kończąc długi okres wojny domowej. Rządy Tokugawów zaprowadziły pokój na 265 lat. Ostatnie lata Ieyasu spędził na zamku Sumpu, w obecnym mieście Shizuoka. Przed śmiercią polecił pochować się w Kunozan. Następca Ieyasu, drugi szogun, Tokugawa Hidetada, wypełnił wolę Ieyasu i rozkazał zbudować świątynię, ku jego czci. Wspaniała świątynia została zbudowana przez jednego z mistrzów rzemieślniczych okresu Edo, Nakai Masakiyo, który stoi również za takimi słynnymi obiektami jak zamek Nagoya, świątynia Ninnaji w Kyoto oraz zamek Nijo w Kyoto.
Sam kompleks świątynny Kunōzan Tōshōgū (久 能 山東 照 宮, ) jest rozległy, położony piętrowo, od bramy Ichi-no-mon, skąd rozpościera się bajeczny widok na ocean, po tajemnicze mauzoleum Shinbyo. Szogun Tokugawa lubił kolory. Jasnoczerwone budynki ozdobione są złotymi akcentami oraz barwnymi rzeźbami o niesamowitych detalach. Nie mogę oderwać wzroku i wykrzykuję spontanicznie typowo polskie wyrazy zachwytu. Dobrze, że Nao nic nie rozumie.
Na każdym kroku pojawiają się herby Tokugawów, trójlistne Aoi Mon. Znaczą ściany, naczynia, dzwony, sklepienia, dachy. Tutaj też pierwszy raz zobaczyłam na żywo Futaba Aoi, czyli roślinę, która jest pierwowzorem emblematu. Naturalnie rośnie w poszyciu lasu, ma charakterystyczne pary szerokich liści w kształcie serca, które wyrastają z jednej łodygi.
Słońce wspaniale wydobywa kolory. Malowanego drewna. Oceanu. Wiosennych sakur. Co za przewrotnie piękne i przepełnione życiem miejsce, Szogun Tokugawa wybrał sobie na cmentarz.
Po południu Nao chce mi pokazać jeszcze Sumpu, gdzie Iyeasu spędził ostatnie 10 lat. Niewiele pozostało z zamku, ale skala ciągle robi wrażenie. Spacerujemy wśród murów, fos i kwitnących wiśni. W swoim najlepszym czasie Sumpu wyprzedził Edo (Tokyo) zarówno politycznie, ekonomicznie, jak i kulturowo, ale spłonął niemal doszczętnie po śmierci Iyeasu, w pożarze w 1635 roku. Po wojnie zabezpieczono resztki zamku i zamieniono w park miejski. Shizuoka jest nierozerwalnie sklejona z rodem Tokugawa i bezsprzecznie dzięki niemu mogła rozwijać swoje miejskie aspiracje.
2 thoughts on “Shizuoka i Tokugawa. Duet nierozerwalny”
Po Twoich opisach jeszcze bardziej pragnę wyjechać do Japonii aby zobaczyć te piękne miejsca.Gratuluję i pozdrawiam.Bogusław
Za późno trafiłam na Twojego bloga i niestety ominęłam Kunōzan Tōshōgū 😔. Byłam w Sumpu, odwiedziłam Toro a Kunōzan Tōshōgū ominęłam. A byłam tak blisko… 😔