Zawsze zastanawiałam się, gdzie osiedlają się Prawdziwi Mieszkańcy Kyoto.
Miasto dziesięciu tysięcy świątyń urzeka chyba każdego. To miejsce, gdzie stara wspaniała architektura przeplata się ze współczesną tkanką miejską, tętniącymi życiem kwartałami handlowymi. Z populacją prawie 1,5 mln osób, Kyoto nie jest małym kameralnym miastem, chociaż na takie wygląda na pierwszy rzut oka ;))) To właśnie sprawia, że przyciąga nie tylko turystów z całego świata, ale i zmęczonych wielkim metropoliami Japończyków.
Podpytałam Itoko, którego rodzina żyje w Kyoto od 7 pokoleń, które miejsca są najbardziej atrakcyjne dla lokalesów.
„Jak cię znam, dobrze czułabyś się w Kitayama, bo jest doskonale skomunikowane z centrum, ale położone wśród zieleni, blisko wzgórz i turyści cię nie zadepczą – śmieje się Itoko – to nasza miejscówka numer jeden!”
Zabrzmialo faktycznie świetnie, tym bardziej ciekawa byłam całej topowej trojki.
numer 1: Kitayama Station
Kita-ku, północne Kyoto, na linii metra Karasuma.
To spokojna i wyrafinowana okolica, którą kochają nowoczesne, nieźle sytuowane rodziny. Można ją porównać do Shoto, ekskluzywnej dzielnicy mieszkalnej w południowo-zachodniej Shibuya w Tokyo. Chociaż zlokalizowana jest zdecydowanie poza centrum, tylko 15 minut metrem dzieli ją od Kyoto Station!
Kitayama Dori jest pełna butików, sklepików, kafejek i restauracji, a wiele budynków zaprojektowanych jest przez znanych architektów. Emanuje zaskakująco nowoczesną, ale spokojną atmosferą, co dla młodych, ale posiadających rodziny,mieszkańców, już nieco znużonych zgiełkiem centrum i wszystkimi świątyniami, jest niemałym atutem.
W pobliżu jest pełno zieleni: Ogród Botaniczny Kyoto to jedna z największych atrakcji dzielnicy, a kierując się na północny-wschód dotrzemy do ogromnego parku z jeziorem: Takaraga-Ike. W wolne dni to idealne sąsiedzkie miejsce na wypad.
numer 2: Karasuma Oike Station
Nakagyo-ku, w centrum dzielnicy handlowej, na linii metra Karasuma.
Karasuma Oike jest centralnie położona na linii Kyoto Municipal Karasuma (biegnącej z północy na południe) i linii Tozai (która biegnie ze wschodu na zachód), co sprawia, że lokalizacja jest doprawdy przepyszna! To przede wszystkim znana dzielnica zakupowa, pozbawiona jednak wieżowców, bowiem obszar ten znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie Światowego Dziedzictwa UNESCO, obejmującego Zamek Nijo i Pałac Cesarski w Kyoto. Można tu wybrać się na spacer starymi alejkami, wśród sanktuariów, kapliczek i tradycyjnych domów. Karasuma Oike to mieszanka nowoczesnej wygody i tradycyjnej atmosfery.
numer 3 Karasuma Station
Shimogyo-ku , w centrum dzielnicy handlowej, na linii metra Karasuma.
Karasuma Station to jeden z najbardziej ruchliwych regionów, to serce Kyoto. Tutaj znajduje się kultowa ulica handlowa Shijo Dori. Bliskość „kuchni Kyoto” czyli Nishiki Market i Daimaru, zapewnia dostęp do wspaniałej świeżej żywności i motywuje do domowego gotowania. Spacery wzdłuż brzegu rzeki Kamo są zawsze cudowne. Po jednej stronie tętniące życiem rejony Karasuma, po drugiej, magiczny Gion.
dla koneserów: Arashiyama
Arashiyama/Sagano , na północnym zachodzie, na linii JR Sanin Main Line
Arashiyama to wyjątkowe miejsce na zachodnich obrzeżach Kyoto. Idealne dla tradycjonalistów i… największych snobów! Okolica zyskała popularność od okresu Heian (794-1185), kiedy szlachta przeniosła się w te rejony, aby cieszyć się przepiękną naturą. Bliskość najprzedniejszych świątyń, słynnego gaju bambusowego, cudownej rzeki Katsura i zalesionych wzgórz sprawia, że Arashiyama należy do najbardziej „rasowych” miejsc do mieszkania. Zabudowa jest dość tradycyjna i nieporównywalnie więcej tu przestrzeni niż w centrum miasta. Można zadomowić się w tradycyjnej machiya lub willi, cieszyć się ogrodem, pięknymi widokami, wspaniałymi spacerami, spływami po rzece i wędkowaniem! Osiedlenie się w Arashiyama jest zatem prawdziwym luksusem.
Pytam się jeszcze o przepiękną Higashiyamę… Itoko aż łapie się za głowę – „ To zbyt popularne i ciasne miejsce. Ani chwili spokoju. Turyści będą próbowali wedrzeć ci się przez okno, albo wrzucą śmieci do ogródka.” Zatem, skoro nie Higashiyama… warto pomyśleć o arystokratycznej Arashiyamie!