Mibaru Beach (新 原 ビ ー チ) to jedna z 16 najpiękniejszych plaż świata (według Conde Nast Traveller). I w zasadzie nic więcej nie można już dodać. Najlepiej od razu wsiadać w samolot i po prostu lecieć na Okinawę!
To absolutnie cudowne miejsce, malownicza dziewicza plaża, która ciągnie się około dwóch kilometrów wzdłuż wybrzeża Pacyfiku na południu głównej wyspy. Idealna do długich spacerów, cudowna do relaksu wśród zacienionych skał, fantastyczna do pływania, kapitalna do robienia zdjęć. Najbardziej zachwycają niesamowite formacje skalne, koralowe ostańce porozrzucane od niechcenia po turkusowej wodzie, pokryte zielonymi czapami roślin.
Piękny jasny piasek Mibaru skrywa kawałki białych korali i tysiące muszli. W czasie odpływu pokazują się koralowe niecki wypełnione niewielkimi basenami, zamieszkałe przez kraby, krewetki i różne małe rybki. Można spokojnie odejść od brzegu na 100 metrów, mając wodę po kolana. Zaskakująco ciepłą wodę! I do tego niemal do wyłącznej dyspozycji. To nie jest zatłoczone miejsce. Wakacjowicze siedzą raczej w zamkniętych resortach, a ta cudowna plaża jest niemal pusta. Woda i niebo po horyzont. Co kilkaset metrów małe grupki ludzi zakładają plażowe obozy w cieniu skał. My oczywiście też. Można tu na chwilę odpocząć od gorąca i nieznającego litości słońca. Na głowę spadają żółte hibiskusy. Cała plaża jest nimi usiana. Biegają po nich kraby, a fale porywają je czasem do wody.
A my jak dzieci. Wbiegamy z chichotem do oceanu. Płyniemy, jak najdalej od brzegu. Ile sił. Wywracamy oczami, że woda gorąca jak zupa. Wracamy na plażę. Leżymy na złotym piasku. Zajadamy świeże figi. I znowu do wody. Pływanie. Spacer. Wiatr. Ocean. Pustka i pełnia.
