Niestety ukochałam sobie jedno z najodleglejszych miejsc na naszym cudnym globie i pociąga to za sobą okrutne konsekwencje. Długi lot.
Tak, latam kilka razy w roku do Japonii, w tę i z powrotem, i chociaż brzmi to w dzisiejszych czasach jak „bułka z masłem”, wcale takie nie jest. Międzykontynentalny lot zawsze jest bardzo męczący.
Oto moje sprawdzone sposoby, jak najlepiej przetrwać długą podróż:
1. Wybieram najlepszy lot.
Lot bezpośredni jest świetnym i bardzo wygodnym rozwiązaniem, ale nie zawsze najlepszym. I nie zawsze możliwym. Przy kilkunastogodzinnej podróży dobrze sobie czasem zrobić przerwę na reset i rozprostowanie nóg, ale najlepiej, żeby ta przerwa nie była dłuższa niż 3-4 godziny. Bo wtedy okaże się dodatkową męczarnią.
Dobrze rzucić okiem na mapę, żeby wybrać najlepsze połączenie. Kiedy latam do Japonii, stawiam na podróż „direct”, albo staram się szukać lotów „północnych”, przez Helsinki, czy Pekin. To skróci czas podroży. Lot przez Dubai czy Doha, to lot „środkowy”, po najdłuższym obwodzie Ziemi, będzie to więc wyjątkowo długi lot.
2. Wybieram najlepsze miejsce.
Oczywiście najlepsze miejsca są w najlepszej klasie. Jeśli możesz, korzystaj z tego i nie musisz się krygować, ani nikomu tłumaczyć. Najchętniej latałabym zawsze i tylko klasą biznes. Jeśli jednak ląduję w klasie ekonomicznej, najbardziej lubię miejsca z tyłu samolotu, blisko „kuchni” i toalet. Jeśli boisz się turbulencji, wybieraj miejsca w środku, blisko skrzydeł. Tam samolot jest najbardziej stabilny i najmniej nim miota. Jeśli lubisz mieć dużo miejsca na nogi, wybieraj miejsca przy wyjściach awaryjnych. Różnica jest faktycznie duża.
3. Przyjeżdżam wcześniej na lotnisko.
Nie ma nic gorszego niż histeria „zaraz spóźnię się na samolot”. Rozsądek podpowiada, żeby unikać takiej sytuacji. Kiedy na lotnisku obejdę już wszystkie sklepy, odwiedzę knajpki i pooglądam samą bryłę budynku, po prostu siadam z książką.
4. Ubieram się wygodnie.
Męczarnia w czasie podróży w ciasnym ubraniu to prawdziwy horror. Niezależnie od klasy. Z tego powodu nigdy nie podróżuję w dżinsach. Ubieram legginsy, tunikę i „cebulkowy” system sweterków, chust i kurtek. Mam sportowe wygodne buty i dodatkowe skarpety. Nigdy nie wiadomo, czy w samolocie będzie gorąco czy zimno. I to przez kilkanaście godzin!
5. Zapewniam sobie zajęcie.
Zawsze mam oczywiście do wyboru kilkadziesiąt filmów do oglądania na pokładzie, ale książka i czasopisma są ciągle nie do przecenienia. Ja biorę jeszcze ze sobą jakieś japońskie lekcje, na tym polu jest przecież zawsze tyyyyle do zrobienia, a poza tym, kiedy zacznę powtarzać japońskie słówka, z pewnością szybko zasnę.
6. Piję jak smok.
Piję tak dużo, ile się da. Proszę o wodę nieustannie i bez skrępowania. To podstawa dobrego samopoczucia podczas lotu, uniknięcia nieznośnego bólu głowy i złagodzenia skutków jet-lagu na miejscu. Wilgotność w samolotach spada poniże j 20% , podczas kiedy normalnie, w domu, wynosi około 30%. Twoje ciało będzie cierpiało, jeśli nie uzupełnisz zapasów H2O. Kofeina i alko dodatkowo cię odwodnią, ale rozumiem też , że stres lotu dobrze jednak złagodzić sobie szklaneczką czegoś mocniejszego. Napij się zatem z przyjemnością, ale zanim utniesz sobie drzemkę, popij szklanką wody. Albo lepiej dwoma. Podziękujesz, jak się obudzisz.
Ja zawsze piję tylko napoje z otwieranych przy mnie butelek, puszek i kartonów. Jeśli możesz się powstrzymać od zamówienia herbaty albo kawy z dzbanka, zrób to. Nie chcesz wiedzieć dlaczego.
7. Jem rozważnie.
W klasie ekonomicznej posiłki serwowane podczas lotu nie są żadnym rarytasem. Linie lotnicze robią co mogą doprawiając wszystko dużą ilością przypraw, ale ciężko zmienić odgrzewane, masowo produkowane jedzenie w coś, co zjedlibyśmy z przyjemnością. Dostajemy po prostu niskobiałkowy posiłek z małą ilością warzyw, za to z dużą ilością węglowodanów i cukru. Na pokład, na szczęście, można wnieść swoje jedzenie i zawsze to wykorzystuję. Mam w torbie zwykle banany, ugotowane jajka i cały zapas zdrowych przekąsek (suszone owoce, orzechy)
8. Wstaję i ruszam się co jakiś czas.
Oglądanie filmów przez 10 godzin to oczywiście jeden ze sposobów na przetrwanie, ale nie można siedzieć ciągle bez ruchu przez cały długi lot. Z tyłu głowy ze zgrozą myślę czasem o zakrzepicy żył. Kiedy krew płynie zbyt wolno, w żyle robi się zator co może doprowadzić do… wiadomo. Najprostszy sposób na zmniejszenie ryzyka to po prostu wstać z miejsca i poruszać się trochę. Dlatego właśnie spaceruję dookoła kabiny, w kuchni robię kilka przysiadów, rozciągam się i bujam – palce-pięty. Specjalne skarpetki (warto kupić przed podróżą) pomogą też zwiększyć przepływ krwi i zmniejszyć obrzęk. W azjatyckich liniach lotniczych czasem wyświetlana jest na monitorach podczas lotu „samolotowa gimnastyka”. To świetny pomysł. Zawsze z tego korzystam, ćwiczę, gibam się i unoszę ręce bez żadnego obciachu.
Jeśli twoje linie lotnicze nie pomogą ci zadbać o dobrą kondycję podczas lotu, oto mała ściągawka, czyli gimnastyka podczas lotu:
- Krążenie stopami: ruchy okrężne stopami w kostce, 20 razy każda stopa.
- Unoszenie pośladków: unieś jeden pośladek z siedzenia, napinając jego mięśnie. Policz do 5, utrzymując ten stan. Powtórz 5 razy dla każdego pośladka.
- Ściskanie kolan: przyciśnij kola i uda do siebie z jednoczesnym napięciem mięśni pośladkowych. Policz do 5, utrzymując ten stan. Powtórz 5 razy.
- Przyciskanie pleców: przyciśnij część krzyżową pleców do fotela, wysuwając barki do przodu. Wykonuj zamiennie z wciskaniem barków w fotel. Powtórz 5 razy.
- Krążenie barkami: trzymając ręce wzdłuż ciała, wykonuj krążenie barkami do przodu 10 razy, a następnie do tyłu 10 razy.
- Krążenie głową: wykonaj spokojne krążenie głową w jedną, a następnie w drugą stronę. Powtórz 10 razy.
- Nacisk na stopy: unieś pięty, a palcami u stóp naciskaj na podłogę; następnie unieś palce u stóp i piętami naciskaj na podłogę. Wykonaj to ćwiczenie 10 razy dla każdej stopy.
- Unieś ręce nad głowę i poruszaj nadgarstkami w obie strony. W podstawówce mówiliśmy na to „wkręcanie żarówek”. Powtórz 10 razy.
9. Minimalizuję bagaż podręczny.
Podróżuję tak wygodnie, jak tylko się da. Zamiast szpanerskiej kabinówki biorę po prostu fajny wygodny plecak, albo miękką torbę. Będzie można to wszystko trzymać blisko siebie pod fotelem i jeszcze wygodnie oprzeć nogi.
10. Kompletuję podręczne skarby.
Ach, moje samolotowe podręczności to mój największy komfort. Co mam w torbie oprócz dokumentów, jedzenia i książki?
– miniapteczkę: magnez na skurcze, coś na ból głowy, tabletki do ssania na ból gardła, olejek lawendowy na lepszy sen
– szczoteczkę do zębów z pastą, dezodorant, krem i nawilżającą pomadkę do ust
– dmuchaną poduszkę na szyję, czyli tzw rogal. Jest niezastąpiona!
– opaskę na oczy
– jednorazowe kapcie (takie jak są w hotelach). 10 godzin w kapciach to nie 10 godzin w butach!
– małą latarkę dynamo. Nawet nie chcę przypominać, w jakich okolicznościach mi się przydała, ale różne rzeczy czasem się jednak przytrafiają i przydała się jak diabli.
11. Planuję swój lot.
Samotny długi lot może budzić niepokój, a nawet lekki starch. 10 albo 14 godzin w powietrzu nieco przeraża, ale już 2+2+ 4+3 brzmi lepiej. Dzielę po prostu swój lot na mniejsze kawałki: z całej podróży 2 godziny to start i lądowanie. Do tego odliczam posiłki – kolejne 2 godziny. Na sen dodaję 3 lub 4 godziny. Do tego ze dwa filmy, krótki spacer i po sprawie – jestem na miejscu.
12. Ignoruję dzieci innych ludzi.
Japońskie dzieci zwykle w samolotach zachowują się tak, jakby ich nie było. Nie zawsze jednak jest taki komfort. Nie mam na to wspanialej rady, poza próbą zignorowania tego i zajęcia się swoimi sprawami. Zatyczki do uszu albo słuchawki pomagają. Seiji natomiast przekupuje „dynamiczne” starsze dzieci. Płaci im 5$ za każde 3 godziny spokojnego lotu. Muszę przyznać, że działa.
13. Staram się być takim pasażerem, jakiego chciałabym spotkać obok siebie.
– a nie takim, który jak kupi bilet, to myśli, że kupił już cały samolot.
To umili podróż. Wszyscy są w podobnej sytuacji, każdemu jest ciasno, zimno/gorąco, każdy zjadłby coś innego, wolałby inne filmy i żeby nikt go nie szturchał. Ale jest inaczej. Dlatego staram się zawsze pomagać mniej doświadczonym pasażerom, poprosić w ich imieniu o koc czy wodę, nie rozpychać się. Higiena osobista na tak małej powierzchni pomaga. Zawsze mam przy sobie coś do odświeżenia się i wilgotne chusteczki, śmieci zbieram do jednej torby, nie zostawiam po sobie rozgardiaszu. Personel pokładowy ma bardzo niewdzięczną pracę. Brutalna prawda jest taka, że usługują nam przez cały lot, ciągle coś podają, sprzątają po nas i czyszczą toalety. Uśmiech i życzliwość to niewiele, co możemy im dać w zamian, ale to już COŚ.
8 thoughts on “Moje sposoby: jak przetrwać długi lot”
Gotowane jajka w samolocie to podstawa
Co nie? 😂 Za to polecane cwiczenia – jak najbardziej!
Jesli sa obrane wczesniej ze skorupki to moze nie bedzie problemu z zapachem;)…moj maz do dzis wspomina swoja mame ktora zabierala do samolotu i pociagu gotowane jajka, 35-40 lat temu, moze w czasach kiedy nawet palilo sie w samolotach papierosy, nikt na takie rzeczy nie zwracal uwagi.
Podczas podawania posiłków unosi się tyle różnorakich i specyficznych zapachów, że, myślę, jajko nikomu nie zrobi różnicy! 🙂
Super informacje😊samotny lot na operację czeka mnie już we wrześniu, więc chętnie skorzystam z Twojego doświadczenia🙌
Dziękuję, w razie czego po prostu pisz 🙂
ciekawi mnie co macie na myśli pisząc „długi lot”? skoro poza UE nie wolno wnosić na pokład żadnego pożywienia!
Ciekawe. Nigdy nie słyszałam o zakazie i nie spotkałam się z „egzekwowaniem”. Zawsze wnoszę na pokład swoje pożywienie na lotach międzykontynentalnych. Co chwilę wyciągam coś swojego z torby, na oczach załogi oczywiście i nikt nie zwrócił mi uwagi w związku z tym.