W To-ji byłam podczas swojego pierwszego pobytu w Japonii. Charakterystyczną pagodę widać już z okien shinkansena, ale zwykle nie ogląda się tych skarbów, które są pod samym nosem. Myślę, że gdybym wtedy nie odwiedziła tej świątyni, faktycznie umknęłaby gdzieś potem, w ferworze kolejnych podróży.
Pod wielką bramę Tōji (東 寺) przybywamy w deszczowy i chłodny dzień. Jest wiosna, czas kwitnących wiśni. Na tle stalowomlecznego nieba delikatny róż kwiatów wygląda bardzo szlachetnie. Ktoś inny pomyślałby może, że ma pecha z tą pogodą, ja uważam, że stało się idealnie. Mogłam w pełni skupić się na wszystkim co wpadło w moje oko, a przenikająca wszystko wilgoć wyostrzyła zapach drewna, wody i roślin. Fosa pachnie inaczej. Mury pachną inaczej. Ścieżka pachnie inaczej. Belki pachną inaczej.
W 794 roku stolica Japonii została przeniesiona z Nary do dzisiejszego Kyoto. Nowe Cesarskie Miasto zmienia się. Od południa zostaje wytyczona szeroka na 84 metry aleja i biegnie prosto na północ, do Pałacu Cesarskiego. Miasto rozmieszczono teraz symetrycznie po obu stronach tej wielkiej alei, a wszystkie ulice wytyczono dokładnie z północy na południe i ze wschodu na zachód w układzie siatki. Ten układ starego miasta jest nadal widoczny. Dwie ogromne świątynie strażnicze zostały zbudowane po wschodniej i zachodniej stronie głównego wejścia do Cesarskiego Miasta. Świątynia Higashi Kyo-o-gokokuji, powszechnie nazywana Świątynią To-ji, co dosłownie oznacza „Wschodnią Świątynię”, przetrwała do dziś. Niestety świątynia po zachodniej stronie, Sai-ji, już nie istnieje.
Mniej więcej trzydzieści lat potem, Kobo Daishi, założyciel odmiany japońskiego buddyzmu Shingon, został mianowany, przez cesarza Sagę, głównym kapłanem Tōji. To oczywiście podniosło rangę świątyni. Teraz plasowała się niemal obok głównej siedziby Shingon na Górze Koya.
Świątynia obejmuje kilkanaście budowli. Najsłynniejszą z nich jest oczywiście 5-kondygnacyjna pagoda o wysokości 57 metrów. Najwyższa w Japonii. Do tej pory została już 5-krotnie zniszczona przez pożary. Za każdym razem jest odbudowywana. Stąd też, na terenie całej świątyni, pojawiają się czerwone wiadra z wodą. Na kolejny pożar wszyscy powinni zareagować więc od razu.
Inne budynki, na które zdecydowanie warto zwrócić uwagę, to to dwa główne pawilony – Kodo i Kondo, oraz Miedo – dawna rezydencja Kobo Daishiego. Każdego ranka o 6 rano odbywa się tu modlitwa, w której każdy może wziąć udział. Nie sądzę, żebym kogoś przekonała do zrywania się o świcie w tym szlachetnym celu, ale zawsze warto dyskretnie próbować. W pobliżu znajduje się też Muzeum Homotsukan, skarbnica świątyni Toji.
Krążę po terenie wyłapując różne detale. Wilgotny dach. Sekretny ogród. Małe figurki. Każdy kąt wydaje się tu doskonały. Każde przejście odkrywa nowe przestrzenie. Wiosenny deszcz jest nieustępliwy. Skoro jednak nie strąca delikatnych płatków sakur i nie płoszy zziębniętej czapli, i ja nie ustępuję.
Na tych Szanownych Podróżnych, którzy pojawią się w świątyni 21 dnia dowolnego miesiąca, czeka dodatkowa atrakcja! Odbywa się wtedy w Toji –Mieku (Kobo-ichi) – popularny pchli targ. Stragany aż buzują od różności. W sprzedaży jest szeroki wybór nowych i używanych towarów, w tym rzeźby, kimona, antyki, ceramika, lokalne specjały i rośliny. To wszystko za pierwszym razem oczywiście przerosło moją wyobraźnię i resztki rozsądku. Z Szacownej Świątyni wracałam obładowana przepotwornie. Wbrew wszelkim buddyjskim nakazom, zabierałam ze sobą więcej, niż mogłam unieść.