Tohoku

Matsushima. 260 sosnowych wysepek

To miejsce kusiło mnie od dawna. Czekałam jedynie na piękną jesień, żeby cieszyć się nim w ciepłych promieniach słońca.

Od setek lat Zatoka Matsushima (松 島 湾, Matsushima-wan) jest uważana za jeden z trzech najbardziej malowniczych widoków w Japonii (nihon sankei) obok Miyajimy i Amanohashidate. Zatoka jest usiana ponad 260 małymi  uroczymi wysepkami porośniętymi sosnami. Zachwycał się też nimi Matsuo Bashō i opisał w swoim poetyckim dzienniku podróżniczym Oku no hosomichi.

Na miejsce dotarłam późnym popołudniem, a kiedy tylko rozkokosiłam się w swoim pokoju, natychmiast nabrałam ochoty na wizytę w onsenie. Jesienne wieczory w Tohoku są już chłodne, zanurzenie się po szyję w gorącej jedwabistej wodzie jest wtedy niewyobrażalną rozkoszą. W tym samym czasie twarz smaga delikatnie zimny nadmorski wiatr, a reszta ciała otulona jest miękkim ciepłem. Nad wodą unoszą się delikatne kłęby pary. Po chwili opieram się rozgrzanymi ramionami o zimną kamienną barierkę. Ten widok… Już wyobrażam sobie, jak następnego dnia będę szła po magicznym czerwonym moście na jedną z wysp tej bajecznej zatoki. Tymczasem wynurzam się już cała z gorącej kąpieli i siadam na kamiennym murku. Woda szybko odparowywuje, ale skóra dalej rozgrzana jest do czerwoności. Coś wisi w powietrzu…

   

Rano, od razu po śniadaniu, biegnę do portu. Podziwianie zatoki z pokładu statku to przecież punkt obowiązkowy!  Im dalej od brzegu, tym silniejszy wiatr. Trudno mi utrzymać się w pionie i robić jednocześnie zdjęcia. Każdą nową białą wysepkę, porośniętą gęstymi sosnami, witam dzikim uśmiechem i utratą równowagi. Masaru ratuje mnie trzy razy przed zwianiem z pokładu. Mieszka w Sendai, ale Matsushima to jego rodzinne miejsce. Przyjaciel z dzieciństwa jest właścicielem kilku statków widokowych. Mam nakaz pilnować się wysokich barierek. Dowiaduję się, że jestem fuchūi (不注意). Nie ma się z czego cieszyć. Nieostrożna, nieuważna, w zasadzie bezmyślna. No cóż. Na to wygląda.

   

   

    

   

Chyba tylko to, że okazałam się jednak również ureshii (嬉しい) czyli radosna i pogodna, sprawiło, że po przybyciu do miasteczka, Masaru postanowił pokazać mi trzy najpiękniejsze wyspy, na które można dotrzeć mostami.


Na najmniejszej, tuż obok portu, znajduje się Godaido (五 大堂) , mała urocza świątynka. Pochodzi z IX wieku i skrywa pięć posągów, które są pokazywane publiczności tylko raz na 33 lata. Ostatnio miało to miejsce w 2006 roku. Idziemy tam po cudnym czerwonym mostku. Obecny drewniany budynek jest rekonstrukcją z 1604 roku, dokonaną przez miejscowego pana feudalnego Masamune Date. Obszar dzisiejszej Matsushimy był częścią starożytnej prowincji Mutsu i był zasiedlony co najmniej od okresu Jōmon – opowiada Masaru. W okresie Sengoku  był wielokrotnie podbijany przez różne klany samurajów, zanim przeszedł pod kontrolę klanu Date z domeny Sendai. Działo się to w okresie Edo, już pod panowaniem szogunatu Tokugawa.

   

Zaopatrujemy się w bento-boxy oraz sake i udajemy się przez długi cynobrowy most na wyspę Fukuura. Fukuurajima (福 浦 島)  jest naturalnym ogrodem botanicznym z siecią cudownych szlaków spacerowych i przepięknych widoków na zatokę. Wyspa wygląda jak dzika oaza spokoju, opuszczona przez bogów i ludzi. Tylko nie bogów – śmieje się Masaru – wyspa jest królestwem bogini Benzaiten (弁才天). To jedyna kobieta wśród siedmiorga bogów szczęścia. Opiekunka urody, bogactwa i muzyki, zakochanych oraz artystów. Kiedy dowiaduję się, że ma tu swoją drewnianą małą świątynię, nalegam aby natychmiast ją odwiedzić. Na schodach świątyni wypijamy pierwszą buteleczkę sake. Za wszystko, co Czcigodna Patronka ma w swojej jurysdykcji. Na sekretną plażę docieramy już w zdecydowanej wesołości. Rozsądek i pora roku powstrzymuje nas przed kąpielą, ale nie przed pląsami, śpiewaniem i wybuchami śmiechu.

   

   

            

   

Mimo, że to nie ja inicjowałam spontaniczny plażowy piknik, okazuje się że jestem nekkyō-teki (熱狂的) czyli nastawiona do wszystkiego wyjątkowo entuzjastycznie, żeby nie powiedzieć, że… po prostu kompletna wariatka. Ktoś musi być przecież winny. Wiadomo. Tylko kolejna buteleczka sake może rozładować napięcie po takich oszczerstwach. A może jeszcze dodatkowo jednak i pyszna herbata. Idziemy zatem raźnym krokiem do Kanran-tei. Pierwotnie rezydencja ta powstała w Kyoto – twierdzi Masaru – ale została podarowana Lordowi Date, który natychmiast postanowił zabrać prezent do siebie. Miejsce tętniło życiem, było znane z bankietów i „oglądania księżyca”. Dziś to przyjemna herbaciarnia z kojącym widokiem na zatokę. Wagashi pożeramy od razu, herbatą delektujemy się małą chwilę. I dalej w drogę. Mamy jeszcze jedną buteleczkę sake i zamierzamy wypić ją na trzeciej wyspie.

    

Oshima (雄 島) jest mała, ale przepiękna. Po prostu idealna. Była kiedyś schronieniem dla mnichów, a na wyspie nadal można zobaczyć wykute w skale jaskinie medytacyjne i posągi buddów. To miejsce o szczególnej duchowej mocy. Groty są niesamowite, muszę obejrzeć każdą jamę i pomacać każdy kamień. Na szczęście nie odczuwam zniecierpliwienia i mogę spokojnie włazić w każdy zakamarek i wydawać okrzyki radości. Tym razem nie słyszę ani słowa o swoim wariactwie, ale, że mam w sobie prawdziwą zdolność  yorokobasu (喜ばす), czyli potrafię się szczerze zachwycać i cieszyć. Szastam zatem tym nowym talentem na lewo i prawo. Podoba mi się tu faktycznie wszystko, a widoki są urzekające. Siadamy na najwyższym brzegu i patrzymy w dal. Popijamy sake i zagryzamy krewetkami. Czas nie istnieje. Chciałabym, w skrytości, zawłaszczyć Oshimę dla siebie.

   

   

   

   

   

   

Odwiedzamy potem kapliczkę Shonina Kenbutsu. To jeden ze znanych pielgrzymów,  który spędził tu ponad dekadę recytując sutry. Wieści o wyjątkowej energii miejsca poszły w świat. Masaru przysięga, że w 1119 roku cesarz Toba usłyszał o tym wszystkim i wysłał tu w darze tysiąc młodych sosen. Legenda głosi, że taki był właśnie początek Matsushimy (dosł. „Wyspy Sosen”). A tajemniczy czar od tej pory tylko umocnił się. Tak, ciągle wisi w powietrzu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *