Zimowe Hokkaido jest jak zaśnieżony koniec świata. Docieram tam shinkansenem, mknąc pod dnem cieśniny Tsugaru. 54-kilometrowy Seikan to najdłuższy na świecie podmorski tunel. Mój cel to Hakodate, a konkretnie – twierdza Goryokaku.
Hakodate (函館) to jedno z pierwszych japońskich miast portowych, które zostało otwarte dla handlu międzynarodowego, po okresie izolacji kraju. Tam właśnie powstała Goryokaku – masywna cytadela w stylu europejskim, w kształcie gwiazdy. Zbudowano ją dla obrony przed, rozgrzewającym wyobraźnię i budzącym trwogę, imperialistycznym zagrożeniem ze strony mocarstw zachodnich. Kilka lat później fort stał się miejscem wojny domowej między ostatnią armią szogunatu, a oddziałami nowo utworzonego rządu Meiji.
Fort Goryōkaku (五稜郭) to potężny bastion klanu Tokugawa. Sercem założenia był urząd magistratu Hakodate, otoczony gwiaździstą twierdzą. Goryokaku to dosłownie pięcioboczna fortyfikacja, pentagon, pięciokąt. W 1869 r stała się ona siedzibą Republiki Ezo (蝦夷共和国 Ezo Kyōwakoku) proklamowanej przez sympatyków Tokugawów i starego porządku. Zwolennicy utrzymania władzy przez szogunat, zbiegli, po porażce w wojnie boshin, pod dowództwem Takeakiego Enomoto, na ośmiu statkach, na wyspę Ezo. Siły cesarskie wysłały tam flotę oraz 7000 piechoty, co definitywnie zakończyło konflikt. Republika nie przetrwałan nawet pół roku, a Ezo przemianowano na Hokkaidō (北海道 Dystrykt Północnego Morza)
Obszar Goryōkaku został ostatecznie przekształcony w park publiczny. Fort jest ogromną atrakcją od wiosny do wczesnego lata, za sprawą cudownie kwitnących 1600 drzewi wiśniowych, glicynii i azalii. Ma też swój specyficzny urok zimą, kiedy jest cały pokryty śniegiem. Właśnie wtedy chciałam go zobaczyć najbardziej. Bez wiosennych tłumów, w monochromatycznej scenerii można, najlepiej poczuć atmosferę dawnej twierdzy. W centrum fortu znajduje się Dawny Urząd Sędziego, skąd funkcjonariusze szogunatu administrowali Hokkaido. To prosty i surowy budynek. Zimą dyskretnie odcina się drewnianą fasadą od czarno-białego tła. Spaceruję w ciężkim mokrym śniegu, który pada tu bez przerwy. Szare kamienie bastionu, szaro-czarne pnie drzew, ciemne konstrukcje mostów, w połączeniu z wszechogarniającą mleczną aurą, czynią to miejsce bardzo wyrazistym. Niemal zupełnie pozbawione kolorów Goryokaku nieco oszałamia. Jest kompletnie odrealnione. Pustka i cisza wciągają. Jak śnieg. Krążę po twierdzy jak duch. Jedynymi kotwicami z rzeczywistością są współczesne elementy ekspozycji opowiadającej historię miejsca. Jedyne krople koloru.
Moją uwagę przykuwa wreszcie dziwaczna budowla w kształcie buławy. Zmarznięta i przemoczona liczą na ciepłą sakę i dach nad głową. Dostaję jedno i drugie, a dodatkowo – rozkosze dla oka. Z wieży widokowej można oglądać Goryokaku z wysokości 107 metrów. Oczarowana, nie mogę odkleić się od szyby. Dopiero teraz widać całą twierdzę jak na dłoni. Pogoda pogarsza się z minuty na minutę, szaleje już zamieć śnieżna. Fort tonie w mlecznej otchłani. Ja, z uśmiechem od ucha do ucha, sączę kolejną sake.