Japoński dom

W starym, tradycyjnym domu

Remonty są zawsze trudniejsze niż budowa nowego domu.
Adaptacja wiekowej drewnianej konstrukcji do dzisiejszych potrzeb to konkretne wyzwanie.
Miłośnicy tradycji zawsze uważają jednak, że warto.
Fujimaru odziedziczył ten dom po rodzicach, a oni po swoich, a tamci też po swoich.
Czwarte pokolenie, razem z młodocianym piątym,  z dumą zamieszkuje piękny stary dom w sekretnym zakątku Shikoku.
– Kiedy przejęliśmy posiadłość, była w marnym stanie, czego nie dotknęliśmy, niemal sypało się na głowę. Ani dziadkowie, ani rodzice nie przeprowadzali znaczących remontów. – mówi Fuji – Każdy pukał się w głowę i radził – zrównajcie to z ziemią.
Ani młody dziedzic, ani jego dziarska żona nie chcieli o tym słyszeć. Wprost przeciwnie. Urzekło ich wyjątkowe piękno starego domu, zapach drewna i mat tatami, piękne podziały przestrzeni i wielkie rozsuwane okna. Mieszkał tam też ciągle duch dobrej szczęśliwej rodziny i nikt nie zamierzał go stamtąd wypędzać.
Fuji chciał ratować wszystko, co się da, wymienił tylko to, co niezbędne, albo potrzebne do współczesnego funkcjonowania czteroosobowej rodziny. Dzięki temu dom zachował swoją autentyczność.

W genkan jest ciągle kamień, który pamięta budowę domu…
Wszędzie, w rozsuwane drzwi, wstawione są stare szybki jeszcze z czasów rodziców. Uratowane, poprzycinane i poumieszczane na nowo. Udało się też zachować trochę starych sprzętów i mebli. Doskonale wpisują się w charakter wnętrza.

   

   

   

Dom jest duży i rozłożysty. Ma też piękny ogród z obłędnie kwitnącymi wiosną drzewkami.
Granica, między tym co na zewnątrz i tym co wewnątrz, jak to w tradycyjnym japońskim domu, jest płynna.
Wystarczy rozsunąć zewnętrzne szklane drzwi/okna/ściany (!) żeby zaprosić ogród do środka.

   

   

Nie może tu oczywiście zabraknąć tatami. Ich zapach jest bardzo charakterystyczny i „niepodrabialny”.
– Kiedyś maty były w całym domu z wyłączeniem zewnętrznych ciągów komunikacyjnych – opowiada Fujimaru – w czasie remontu zdecydowaliśmy większość części dziennej zastąpić, ze względu na praktyczny aspekt, drewnem. Tatami zachowaliśmy jednak wszędzie tam, gdzie mamy strefę relaksu, czyli w starym pokoju herbacianym, na werandach i w sypialniach, naszej i dzieci.  Spania na futonach, na matach tatami nic nie zastąpi!

   

   

Kuchnia z jadalnią i werandami to serce domu. To toczy się życie rodziny.
Wokół dużego drewnianego stołu dzieje się wszystko.
Tu jemy, tu pracujemy, tu dzieci rysują, tu omawiamy wszystkie ważne sprawy – tłumaczy żona gospodarza –
Udało się zachować dużo sprzętów kuchennych po naszych czcigodnych przodkach. Najbardziej jesteśmy dumni ze starego piecyka herbacianego, którego ciągle używamy, ale mamy też cenną ceramikę i naczynia z laki.

   

   

   

Nowi lokatorzy zmienili funkcję poddasza. Kiedyś był tu strych i jego część została zaadoptowana na pokoje dzieci, reszta zaś, bo gruntownym remoncie dachu, jest teraz otwarta i cieszy oko. Dzięki temu dzienna strefa została jeszcze bardziej wyróżniona, dostała powietrza i przestrzeni, bo zyskała dodatkową wysokość. Konstrukcja i belki wyglądają faktycznie wspaniale, a zapach drewna najbardziej czuć w gorące dni.

   

   

W domu są dwie łazienki i dwie toalety. Co ma być nowoczesne, jest nowoczesne, co mogło zostać oryginalne, zostało – cieszy się Fuji – udało się zachować pierwotny wygląd obu ofuro, jedna ma dużą cedrową wannę, ale nasze oczko w głowie to żeliwne furo z kamiennym podestem. Po tych samych stopniach wchodzili do wanny moi dziadkowie.
Siedząc w po szyję w gorącej wodzie patrzyli na ogród. Teraz my to robimy. Duch dobrej szczęśliwej rodziny jest tego świadkiem.

 

 

 

4 thoughts on “W starym, tradycyjnym domu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *