Tak, nie mam żadnych kompetencji, żeby tłumaczyć stres.
Wiem za to, jakie może mieć niszczycielskie skutki. Wiem z własnego doświadczenia.
Wiem jak to jest, kiedy ciało wysyła pierwsze sygnały, że granice zostały przekroczone.
A potem to już idzie lawinowo.
Można to uchwycić. Można sobie pomóc.
5 zatrutych strzał
Pamiętam, kiedy, na wykładach w Eihei-ji, mówiono nam o „5 zatrutych strzałach”, które wbijają się w umysł. Sama strzała rani, ale sącząca się trucizna rozlewa się na całe ciało.
„zawsze muszę być silny”
„nie wolno mi się złościć”
„jeśli okażę niezadowolenie, nie będę kochany”
„dam sobie ze wszystkim radę”
„jestem za wszystko odpowiedzialny”
To takie nieszkodliwe, myślałam. Przecież to właśnie świadczy o samodzielności i zaradności!
Wpadłam w przynajmniej połowę tych pułapek. Trucizna sączyła się latami. Uderzenie poszło w kręgosłup, serce, żołądek i jelita. A potem pojawiła się bezsenność. Tego nie można już było nie zauważyć. Zamieść pod dywan. Przymknąć oko. Wyprzeć. To już było widoczne, namacalne, nie można było udawać, że NIC się nie dzieje, że nic się nie czuje.
Czy można było tego uniknąć? Można.
Byłoby to łatwiejsze przy innym trybie życia. Przy innym środowisku. Przy innych wzorcach z domu.
Niezależnie jednak od uwarunkowań, naszym największym grzechem jest bycie ślepym i głuchym na to, co się dzieje. W nas i w relacjach z innymi ludźmi.
Naturalną potrzebą jest dążenie do harmonii, spokoju i równowagi.
Utrzymuj TSURIAI ! (釣り合い) – krzyczał opat w Eihei-ji. Rozumiem to jako subtelny balans. Stabilny wewnętrzny dobrostan.
Chyba najbardziej nadwyrężają tsuriai konflikty z innymi ludźmi. Słabsza strona wchłania nieproporcjonalnie więcej niepokojów niż strona dominująca. Ta osoba, która w podtrzymanie relacji wkłada więcej energii i tłumi własne potrzeby, jest bardziej narażona na rozpad własnego tsuriai i choroby. Im trudniejsze jest utrzymanie tsuriai, tym bardziej wzrasta stres. Dlatego obserwuj bacznie, co się z tobą dzieje, zanim powie ci to, w rozpaczy, twoje ciało. Następstwem powolnego i definitywnego rozpadu tsuriai są wszelkie (najgorsze) choroby.
Kiedy ciało mówi stop, to jest najwyższy czas, żeby przyjrzeć się wszystkiemu i zacząć proces zdrowienia.
Mamy, na szczęście, proste narzędzia. Chodzi o to, żeby odnaleźć swoje miejsce wśród innych i oswoić emocje.
7 kroków do zdrowienia
1. Akceptacja.
Czyli przyjęcie rzeczy takimi, jakie są. Bez walki, bez szarpaniny. Nie oznacza to zgody na wszystko, ale na to, na co i tak nie mamy wpływu. To czysty duch MUI
2. Świadomość.
Czyli zdolność do emocjonalnego rozpoznawania prawdy. Do wsłuchania się w swój organizm. Do czytania subtelnych sygnałów dyskomfortu, niepokoju. Gdy umysł przeoczy wskazówki, ciało zareaguje. Szybszym, nierównym biciem serca. Biegunką. Bólem pleców. Napięciem. Drażliwością. A to dopiero początek.
3. Gniew
Czyli pozwolenie emocjom na ekspresję. Nieprzetrzymywany gniew przetacza się i ustaje. Tłumiony i przetrzymywany gniew to narastająca wściekłość.
4. Autonomia
Czyli stawianie granic. Wymaga to najpierw poznania siebie i swoich potrzeb. Odpowiedzi na fundamentalne pytania: czego pragnę w życiu, czego pragnę w związku, co jest dla mnie ważne, czego chcę bardziej, a czego mniej.
5. Więź
Czyli relacje. Potrzeba rozmowy, bycia rozumianym, wysłuchanym i wygadanym. Potrzeba wsparcia. Możliwość dzielenia się emocjami.
6. Odpuszczanie.
Czyli niedziałanie. Brak akcji i reakcji. Obserwacja. Po prostu BYCIE, bez konieczności podejmowania jakichkolwiek działań. O tym też jest MUI
7. Afirmacja.
Czyli ekspresja twórcza. Wyrażanie się poprzez to, w czym jesteśmy dobrzy. Znalezienie ujścia dla swojej pasji, dla wypowiedzi, dla misji. Jeśli jest to jednocześnie IKIGAI to wspaniale.
To również poszukiwania. Siebie i swojego prawdziwego ja. Swoich związków ze wszechświatem. Swojego wewnętrznego spokoju.
—
To wszystko takie proste i oczywiste. A jednak doprowadzamy do sytuacji, kiedy ciało krzyczy.
*korzystałam z wykładów Eihei-ji, książki „Kiedy ciało mówi nie” Gabora Mate i niekończących się rozmów z Moniką Kozak „Projekt Ciało”