Japoński dom

Drewno i dym. Dom w Fukuoce

-Wychowałam się pod miastem w dużym drewnianym domu – opowiada Emi – mieliśmy w nim jeszcze tradycyjne palenisko – irori, gdzie babcia gotowała. Lubiłam ten unoszący się wszędzie dym…

Dom, którym dziś mieszka Emi ma odcienie ciepłego drewna i szarości.
Powierzchnie mebli są proste i gładkie, a subtelne dekoracje są tylko ciepłym uzupełnieniem tego miejsca.

  

  

  

Emi kocha subtelne oświetlenie. Nic nie powinno zwracać szczególnej uwagi.
– Nie lubię zbytniej strojności – mówi gospodyni – ani w ubiorze człowieka, ani domu.
Źródłem światła jest przecież żarówka. Niech święci swoje triumfy. Niech będzie prawowitym bohaterem. Podobają mi się lampy, gdzie żarówka nie jest skrywana. Prosta oprawa jest wystarczająca.

  

  

   

  

Życie w tym domu toczy się wokół kuchni. Pysznego zdrowego jedzenia, pachnącej kawy, świeżych soków i wspaniałych deserów. Przyrządzanie posiłków to ogromna przyjemność dla Emi, taka sama, jak podawanie ich.
– Nie mam cesarskiej zastawy, ale moja skromna kolekcja naczyń jest przemyślana – wskazuje Pani Domu – każda potrawa prezentuje się jak trzeba, wszystko jest bardzo praktyczne i stosowne do pór roku.
I znów ten sam miks drewna, bieli i szarości sprawdza się tu niepodważalnie.

   

   

Część wypoczynkowa to mała sofa, miękkie pufy i hamak.  Dla trzyosobowej rodziny to zestaw idealny.
Biorąc pod uwagę, że wkrótce pojawi się drugie dziecko, i tak to raczej podłoga będzie wykorzystywana najbardziej przez połowę domowników.

   

   

Sypialnie też są proste. Również w kolorze drewna i dymu.
Zawsze zastanawiało mnie to, że nawet pokoje dzieci urządzone są równie minimalistycznie jak reszta domu.
Bez krzykliwych plakatów, kolorowych dekoracji i wszędobylskich zabawek. To wszystko skrywają szafy.
Najważniejszy ma być spokój dla oczu i umysłu.

2 thoughts on “Drewno i dym. Dom w Fukuoce

  1. Piękny dom. Bardzo ucieszyło mnie zdjęcie wnętrza szuflady. Kiedy ostatnio znajoma wpadła na kawę i spojrzała do otwartej szuflady stwierdziła, że już do reszty oszalałam. A ja uwielbiam, kiedy właśnie tam „gdzie wzrok nie sięga” wszystko jest ładne i estetycznie ułożone. Daje mi to swoistą radość i spokój.
    Wszystkiego najlepszego dla Emi i jej rodziny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *